Nowy gigantyczny europejski fundusz naprawczy może kosztować Danię wyższe składki do wspólnoty i mniej pieniędzy z Brukseli. Czy Dania sprzeciwi się Unii Europejskiej?
Ole Ryborg: Propozycja Merkel i Macrona wywiera nacisk na premier Mette Frederiksen
Pani premier Mette Frederiksen jest teraz zmuszona zmienić swoją retorykę w Unii Europejskiej i ostatecznie poprze propozycję, która może podwoić budżet UE w nadchodzących latach.
W nadchodzącym czasie pani premier Mette Frederiksen i minister finansów będą dość zajęci. Oboje mogą spodziewać się większej ilości zgłoszeń tego typu, których woleliby uniknąć.
Częściowo pojawi się propozycja od UE, aby Dania wzięła udział w pożyczeniu pieniędzy.
Wczoraj kanclerz Niemiec, Angela Merkel i francuski prezydent, Emmanuel Macron zaproponowali, aby Dania i pozostałe kraje UE pożyczyły łącznie 3.700 miliardów koron.
Pieniądze, które zostaną przeznaczone na specjalny fundusz na odbudowę europejskiej gospodarki po Covid-19.
Pomysł polega na tym, by Komisja Europejska pożyczyła pieniądze w imieniu 27 krajów UE. Nie chodzi więc o pieniądze w duńskim skarbcu. Jeśli jednak propozycja ma zostać wdrożona, Dania - wraz z innymi krajami UE - zostanie poproszona o poniesienie odpowiedzialność za pożyczkę.
A następnie oczekuje się również propozycji ze strony UE, aby Dania odtąd wpłacała więcej do kasy Unii Europejskiej.
Oprócz propozycji w sprawie europejskiego funduszu naprawczego, w przyszłym tygodniu oczekuje się również, że Komisja Europejska przedstawi nową propozycję dotyczącą tego, jak powinien wyglądać budżet UE w ciągu najbliższych siedmiu lat.
Tym bardziej nie oczekuje się, że ta propozycja wywoła radość u pani premier i ministra finansów.
Perspektywa na wyłożenie większej ilości pieniędzy z kieszeni
Oczekiwana jest ta inicjatywa, która oznacza, że Dania w przyszłości zarówno będzie musiała wpłacać więcej do budżetu Unii Europejskiej, niż robi to dziś jak i jednocześnie będzie otrzymywać powrotne mniej pieniędzy z Brukseli, z kasy UE.
Komisja Europejska zaproponowała nawet wcześniej stopniowe wycofanie się ze specjalnego programu zniżek, który Dania ma dziś, co oznacza, że wkład Danii do unijnej kasy jest zmniejszany o jeden miliard koron rocznie.
Innymi słowy, czeka nas propozycja budżetu EU, która będzie mogła obejmować większy wkład Danii do unijnej kasy, mniejsze wsparcie UE dla projektów w Danii i mniejsze rabaty.
I jakby tego było mało, negocjacje dotyczące tych dwóch nowych propozycji dla nowego budżetu i funduszu naprawczego UE, szybko mogą się skończyć, na tym że pojawi się propozycja dotycząca jednego lub kilku podatków unijnych, które pomogą sfinansować całość.
Może to być podatek UE od tworzyw sztucznych, od emisji CO2 lub na przykład od transakcji finansowych. Ponieważ chociaż współpraca UE może początkowo sfinansować dużą część pomocy w kryzysie finansowym poprzez zaciąganie pożyczek, pożyczki muszą być w pewnym momencie spłacone.
A jeśli pieniądze na spłatę nie mają pochodzić ze skarbów państw, to muszą pochodzić skądś indziej. I tutaj niektóre kraje UE preferują wprowadzenie w przyszłości jakiegoś podatku unijnego.
Podwojenie budżetu UE
Idea ustanowienia europejskiego funduszu naprawczego zaproponowana w poniedziałek przez Merkel i Macrona, polega na tym, że kraje UE pożyczą łącznie 500 miliardów euro.
Pieniądze mają być wydawane w tych regionach i tych sektorach biznesowych, takich jak np. linie lotnicze i turystyka, które to najbardziej ucierpiały z powodu kryzysu wywołanego koronawirusem.
Jeżeli środki z funduszu naprawczego mają zostać wykorzystane przez okres trzech lat - od 2021 r. Do końca 2023 r. - oznacza to, że rocznie można wydać około 160 miliardów euro. Pieniądze z funduszu naprawczego będą stanowić uzupełnienie własnego budżetu UE, który również wynosi 160 miliardów euro rocznie.
Innymi słowy, w ciągu najbliższych trzech lat nastąpi podwojenie budżetu UE. I chociaż pieniądze na fundusz naprawczy nie będą pochodzić bezpośrednio od duńskich podatników, ale będą pozyskane dzięki wspólnym pożyczkom z UE, to nie ma tutaj mowy o tym, że pomysł ten narodził się w biurze premiera.
Pani premier Mette Frederiksen poprzednio wyjaśniła, co myśli o większym budżecie Unii Europejskiej. Stało się tak między innymi, gdy w lutym przybyła na specjalny szczyt UE w sprawie przyszłego budżetu unii.
Dania była gotowa zablokować wzrost budżetu UE. Ponieważ, jak wyjaśniła premier, potrzebowała pieniędzy tutaj w Danii.
- Nie ma nikogo, kto mógłby mnie przekonać, że odpowiedzią na wyzwania Europy jest wydawanie większej ilości pieniędzy Duńczyków, powiedział premier 20 lutego w Brukseli.
Dzisiaj - trzy miesiące i jedną pandemię później - pani premier Mette Frederiksen, stoi obecnie w sytuacji, w której wkrótce będzie musiała powiedzieć „tak”, aby w najbliższych latach podwoić budżet UE.
Nie może powiedzieć nie
We wtorek ani pani premier Mette Frederiksen, ani minister finansów Nicolai Wammen, nie mieli ochoty rozmawiać z duńską prasą o francusko-niemieckiej propozycji.
W komentarzu do Ritzau Nicolai Wammen powiedział:
- Jeśli chodzi o wspólne rozliczanie długów z przelewami między krajami, pozycja Danii jest dobrze znana i propozycja niemiecko-francuska tego nie zmieniła.
Wypowiedź ministra finansów mogłaby sprawiać bezpośrednie wyrażenie tego, że Dania powinna być przeciwko francusko-niemieckiej propozycji funduszu naprawczego w wysokości 500 miliardów euro - finansowanego z pożyczek UE.
Ale jedną rzeczą jest nieprzepadanie za propozycją, a zupełnie czymś innym jest aktywne jej zatrzymanie. A jest to niezwykle trudne do wyobrażenia sobie, jak duński rząd w ostateczności miałby wystąpić przeciwko propozycji, która ma poparcie największych państw członkowskich UE - Niemiec, Francji, Włoch i Hiszpanii.
W przypadku tych krajów propozycja funduszu naprawczego jest kwestią życia lub śmierci.
Zarówno prezydent Macron, jak i kanclerz Merkel jasno przedstawili, że dla nich kluczowe znaczenie ma ustanowienie funduszu naprawczego, który może pomóc w pobudzeniu gospodarki europejskiej.
W wywiadzie dla programu BBC „Hard Talk” francuski minister finansów Bruno Le Maire wyjaśnił, że dla niego każda próba zablokowania francusko-niemieckiej propozycji będzie "egoistycznym" działaniem.
Ostrzeżenie francuskiego ministra finansów jest zrozumiałe. Jeśli bowiem fundusz naprawczy ma zostać utworzony zgodnie z wyobrażeniami Francji i Niemiec - przy ścisłym powiązaniu funduszu z budżetem UE - może to wymagać zmiany wielu zasad dotyczących budżetu UE.
Niektóre zmiany zasad są tak rozległe, że mogą wymagać nawet ratyfikacji w narodowych parlamentach. Innymi słowy, to sytuacja, w której sama Dania - lub w tym przypadku większość parlamentu wokół rządu - będzie w stanie zatrzymać cały fundusz naprawczy, jakiego chcą Francja i Niemcy.
A zatem pani premier, Mette Frederiksen i minister finansów Nicolai Wammen, innymi słowy mają władzę do tego, by zatrzymać propozycję. Ale pytanie brzmi, czy oni - i większość w parlamencie - mają ku temu odwagę?
Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prawdopodobna, że nie.
Jest zobowiązanie - jest i dług
Milczenie rządu na temat francusko-niemieckiej propozycji może trwać, dopóki dopóty Komisja Europejska formalnie nie zaproponuje nowego budżetu UE i funduszu naprawczego. Oczekuje się, że propozycje zostaną przedstawione w Brukseli w środę w przyszłym tygodniu.
Już teraz można zauważyć kilka dróg jakie rząd i partie parlamentarne mogą obrać, kiedy obecne sceptyczne zapowiedzi trzeba będzie w najbliższym czasie dostosować.
Jeśli chodzi o finansowanie funduszu naprawczego, Dania wraz z ministrem finansów jest przeciwna „wspólnemu tworzeniu długów”. To może brzmieć jakoby Dania była przeciwko, aby kraje UE zaciągnęły wspólnie pożyczki i pożyczały pieniądze dalej. Ale chodzi o to, że UE już to robiła wcześniej - i przy wsparciu ze strony Danii. Na przykład, gdy UE udzieliła tak zwanych pożyczek bilansu płatniczego Węgrom, Łotwie i Rumunii.
Jedną z kwestii, które kraje UE muszą wyjaśnić przy zakładaniu funduszu naprawczego, jest to, kto odpowiada za dług i w jaki sposób.
Pomysł polega na tym, że Komisja Europejska pożycza, emitując obligacje. Kiedy tak się dzieje, kraje UE mogą wybrać kilka różnych modeli. Mogą wybrać model współodpowiedzialności, aby każdy kraj UE był zasadniczo odpowiedzialny za całość pożyczki w wysokości 500 miliardów euro. Dania wyraźnie sprzeciwia się temu modelowi.
Ale możliwe będzie także stworzenie innego modelu, na przykład przy użyciu klucza alokacji z budżetu UE i wewnętrznie między krajami UE zostanie uzgodnione, że każdy kraj odpowiada za część długu.
Udział Danii w budżecie UE wynosi około 2,3 procent, co oznaczałoby, że sama Dania musiałaby zapłacić 85 miliardów koron, a nie całkowitą kwotę 3700 miliardów koron.
Jest to oczywiste wyjście dla ministra finansów Nicolaia Wammena, gdy będzie musiał on wyjaśnić, że UE zaciąga pożyczkę na 500 miliardów euro - bez „wspólnego rozliczenia zadłużenia”, któremu sprzeciwia się Dania.
Prezenty i pożyczki
Innym obszarem, któremu sprzeciwia się rząd duński, jest to, co minister finansów Nicolai Wammen nazywa „transferami”. Oznacza to, że pieniądze są przesyłane z jednego kraju do drugiego.
Duńska pozycja była od samego początku jasna. Dania z chęcią chce udzielić pomocy.
Ale należy tego dokonać, udzielając pożyczek podlegających zwrotowi. Dania jest przeciwna prezentom lub dotacjom dla krajów, regionów lub firm. I tutaj Dania nie jest odsobniona. Podobne stanowisko podzielają takie kraje jak: Holandia, Szwecja i Austria.
Te cztery kraje w UE znane są jako grupa oszczędnościowa czy też "grupa skąpców", jak niektórzy je nazywają. Pani premier Mette Frederiksen stopniowo nawiązała ścisłą współpracę ze swoimi kolegami ze Szwecji, Austrii i Holandii w zakresie budżetu UE i ich wspólnej woli ograniczenia wykorzystania pieniędzy w UE.
Kraje rozmawiały ze sobą wczoraj, brzmi od austriackiego kanclerza Sebastiana Kurza.
Wszystkie cztery kraje chcą, aby pomoc UE miała formę pożyczek. I najlepiej z jasnymi warunkami, jakie muszą spełnić Ci, którzy otrzymają pożyczkę.
Kraje Europy Południowej z Włochami na czele od dawna argumentują za tym, że pomoc w formie pożyczek nie jest wystarczająca. Kraj taki jak Włochy ma już dług publiczny, który stanowi prawie 135 procent produktu krajowego brutto - oczekuje się, że liczba ta gwałtownie wzrośnie o 160 procent w najbliższym czasie z powodu własnych pakietów pomocowych państwa włoskiego.
W poniedziałek zarówno Macron, jak i Merkel wyjaśnili, że fundusz naprawczy zostanie również wykorzystany na bezpośrednie dotacje dla regionów i przedsiębiorstw znajdujących się w trudnej sytuacji. Innymi słowy, dotacje, które nie podlegają zwrotowi przez tych, którzy je otrzymują.
Pomysł ten nie jest popularny w Danii, ale tutaj również istnieją sposoby, które mogą uczynić go bardziej zjadliwym dla duńskiego rządu i parlamentu.
Liczba dotacji może być ograniczona, można je oznaczyć i przekazać na specjalnych warunkach, które to ułatwią.
Tak dokładnie jak kiedy to dotyczy odpowiedzialności za dług, są zatem obszary, gdzie przyszłe negocjacje duńskiego rządu będą polegać na tym, aby niejadalne uczynić jadalnym.
Duńskie interesy
Wreszcie istnieje pomijany obszar we francusko-niemieckiej propozycji, który ostatecznie ułatwi rządowi i parlamentowi przyjęcie francusko-niemieckiej propozycji funduszu naprawczego.
W swoich propozycjach Merkel i Macron wskazują na trzy obszary, na których szczególnie należy się skoncentrować, gdy kraje UE wspólnie podejmują próbę ożywienia europejskiej gospodarki.
Jednym z punktów jest zielona zmiana. Jest to obszar, który ma ogromne znaczenie dla Danii, i jeśli znaczna część pieniędzy z funduszu naprawczego zostanie przeznaczona na inwestycje w ekologiczną zieloną zmianę, to będzie można oczekiwać, że pojawią się pieniądze z których duńskie przedsiębiorstwa będą mogły uzyskać dużą korzyść.
Niezależnie od tego, czy chodzi o producentów turbin wiatrowych, czy firmy, które pracują nad oszczędzaniem energii. Wszystko to razem tworzy podstawowe duńskie kompetencje i obszar w którym inicjatywa finansowa UE mogłaby mieć pozytywny wpływ na Danię.
Oprócz zielonej zmiany, Merkel i Macron zwracają uwagę, że odbudowa europejskiej gospodarki powinna również koncentrować się na zwiększonej cyfryzacji. Dotyczy to wszystkiego, od rozwoju sieci 5G po wykorzystanie sztucznej inteligencji. Jest to również rozwój, który cieszy się dużym zainteresowaniem Danii.
Ostatnim punktem, który podkreślają Merkel i Macron, jest obszar zdrowia. To, że w ramach europejskiej odbudowy kraje UE powinny bardziej skoncentrować się na zdrowiu europejskim. Również tutaj jest to obszar, w którym Dania, na przykład duński przemysł farmaceutyczny i duńskie badania naukowe, mogłyby odgrywać rolę.
Ciężko powiedzieć nie
Podsumowując, plan odbudowy zaproponowany przez Francję i Niemcy ma w sobie obszary, którym duńskiemu rządowi będzie bardzo trudno nie udzielić poparcia.
A jeśli plan będzie mógł zostać sfinansowany z pożyczek, które początkowo mogą zostać zaciągnięte przy ujemnych stopach procentowych i ograniczonej odpowiedzialności dla Danii, to będzie wymagał niezwykle dużej odwagi politycznej ze strony pani premier Mette Frederiksen, aby zablokować europejski fundusz naprawczy oparty wyłącznie na zasadzie sprzeciwu, który minister finansów Nicolai Wammen przedstawił dziś w swoim bardzo krótkim i bardzo trudnym do przejrzenia obwieszczeniu.
Po pojawieniu się francusko-niemieckiej propozycji, członkowie rządu w większości zdecydowali się zachować milczenie. A kiedy znowu zaczną mówić, należy się spodziewać, że to nie będzie po to, by ogłosić, że propozycja jest niezjadliwa.
Na początek odbędzie się prezentacja duńskich żądań, a przed końcem lata pani premier Mette Frederiksen najprawdopodobniej zgodzi się na utworzenie europejskiego funduszu naprawczego, w którym Dania jest odpowiedzialna za część wspólnego europejskiego długu.
Alternatywą jest to, że pani premier Mette Frederiksen pojawi się na wszystkich pierwszych stronach gazet w Europie jako premier, który powstrzymuje odbudowę Europy, ponieważ uniemożliwia ona państwom UE zaciągnięcia pożyczki o ujemnym oprocentowaniu.
To nie jest rola w jakiej duński premier chce sam siebie zobaczyć.